• Dzisiaj jest niedziela, 11/05/2025

    Dzisiaj są imieniny: Igi, Miry, Wladyslawy

  • idź do oficjalnego portalu Unii Europejskiej
strona główna
30 / 07 / 2018

I Janowickie Sianokosy

Kosą i grabiami, jak za dawnych lat
I Janowickie Sianokosy

            Nie słychać już po wsiach charakterystycznego dźwięku klepania kos. Nie widać gospodyń spieszących na pola z posiłkiem dla rolników, a pracę ręczną zastąpiły maszyny. W ciągu kilkudziesięciu lat wieś przeobraziła się diametralnie. W niczym nie przypomina tej z „Chłopów” Reymonta. Żyje jeszcze jednak wielu ludzi dla których cała młodość to ciężka harówka przy sianokosach lub żniwach. „Janowickie Sianokosy” wymyślono właśnie po to, by nowemu pokoleniu pokazać, jak pracowali ojcowie i dziadkowie, jakich używali narzędzi, co jedli, jakim językiem mówili. A że przy okazji można urządzić rywalizację sołectw? - Tym lepiej i ciekawiej!

Pomysł na „Sianokosy” wpadł nam do głowy, gdy gościliśmy na innej imprezie w naszym powiecie: słynnym „Jasienickim Żniwowaniu” - przyznają sołtys Janowic Stanisław Nycz i przewodnicząca  Stowarzyszenia KGW Janowice Krystyna Norymberczyk. Przeszczepienie interesującej idei na rodzimy grunt nie zawsze się sprawdza, toteż w roku 2018 potraktowano całą zabawę jako eksperyment. Dodajmy – udany eksperyment. Zabawne konkurencje zgromadziły 28 lipca  licznych widzów dopingujących reprezentacje sołectw, dopisała pogoda, a program artystyczny również spełnił swoje zadanie i nawiązywał do tematyki festynu. Mają być z czego dumni mieszkańcy wsi położonej najwyżej w całej gminie Bestwina!

            Kosiarze nie stójcie, łączki się nie bójcie! - Rymowanymi przyśpiewkami poszczególne drużyny zachęcały do wspierania ich podczas niełatwych zmagań. Sołtys Stanisław Nycz ułożył specjalny wiersz, a w tyle nie pozostawali i inni. Dopracowane przebrania, słomkowe kapelusze, wozy drabiniaste, grabie, kosy, sierpy – to wszystko razem tworzyło jedyny w swoim rodzaju rustykalny klimat. Już na starcie Jury przekonało się, że wybór tych najlepszych będzie trudny. A przy stole sędziowskim zasiedli Leszek Ochman (przewodniczący), Jan Ozimina, Halina Lasota, dyrektor GOK Grzegorz Boboń, a także Krystyna i Eugeniusz Handzlikowie. Wspomagał ich wójt Artur Beniowski, dający każdorazowo sygnał do startu. Całość prowadził choreograf zespołu regionalnego „Bestwina” Sławomir Ślósarczyk.

We właściwych zawodach startowali dorośli i dzieci. Najmłodsi ścigali się w workach oraz z „kopystkom” czyli z drewnianą łyżką, na której położono jajko. Starszym największą trudność sprawił konkurs „po naszemu” polegający na rozpoznawaniu gwarowych słów spisanych w XIX w. przez historyka Ambrożego Grabowskiego. Kto zaś nie czuł się mocny w tej wymagającej solidnego główkowania dziedzinie, mógł zaprząc swoje mięśnie do „Janowickiej Sarpacki” - przeciągania liny. Program obowiązkowy „Sianokosów” to oczywiście wprawne koszenie trawy i stawianie kopy. Panie wyszukiwały jaj zmyślnie ukrytych w wyładowanym sianem wozie: czasem trafiały się i jaja niestandardowe – kolorowe lub strusie! Poza tym, podobnie jak u dzieci, w ruch poszła kopystka z jajkiem, tym razem jednak dzierżona przez panie niesione „na barana”. Ścigano się także na rowerach typu „damka”. Po podliczeniu punktów pierwsze miejsce i ceramiczny puchar wykonany na warsztatach w GOK przypadły gospodarzom czyli Janowicom, drugie Kaniowowi („Drużyna z Żebraczy”), trzecie – Bestwince („Czeladka Wujka Tadka”) a czwarte – Bestwinie.

            Odmienny charakter miały zmagania kulinarne czyli „Swaczyna w pole”. Posiłek dla pracujących musi bowiem spełniać szereg kryteriów: powinien być pożywny, sycący a jednocześnie smaczny i składający się ze składników dostępnych w gospodarstwie. Może to być żurek czy polewka z ziemniakami, swojski chleb z masłem i serem, ciasto domowego wypieku, kawa zbożowa, podpiwek, miód. W dniu imprezy takich smakołyków kosztowali nie tylko jurorzy ale i publiczność! Puchar Sołtysa przypadł tutaj Bestwinie, z czego ucieszyła się szczególnie sołtys Maria Maroszek.

            Oceniano ponadto samą prezentację ekip: uznanie zdobyły Kaniów i Bestwinka, więc nikt z pustymi rękami  nie wyszedł. Beczułki złocistego napoju otwarto po „Sianokosach” w każdym z czterech dzielnie walczących sołectw. Być może w kolejnych latach, w miarę rozwoju inicjatywy podjętej przez sołtysa, KGW Janowice oraz GOK dołączą do naszych zawodników kosiarze z miejscowości ościennych? Aprobatę dla nowego pomysłu wyrazili przewodniczący Rady Gminy Jerzy Stanclik i inni radni obecni na janowickich terenach rekreacyjnych, oraz oczywiście wójt Artur Beniowski.

            Reymont, Wyspiański, Kolberg i inni piewcy kultury ludowej byliby chyba zadowoleni widząc, co działo się w Janowicach. Poza niewątpliwymi walorami edukacyjnymi „Sianokosów” dostrzec należy ich funkcję integracyjną. W odróżnieniu od klasycznych festynów gdzie publiczność słucha wykonawców i ogląda proponowane występy tutaj wszystko jest „interaktywne”, mieszkańcy sami kreują wydarzenie zakasując rękawy i biorąc do ręki kosy. Niemniej tańczenia i śpiewania także nie brakowało, czego wyrazem były występy Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca „Bestwina” dziecięcego zespołu „Mała Bestwina”, jak również zabawa taneczna z zespołem „Albatros”.

Więcej zdjęć  - GALERIA

Sławomir Lewczak

GALERIA ZDJĘĆ

  • logotyp partnera
  • logotyp partnera
  • logotyp partnera
Korzystanie z witryny oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie.Zamknij